sobota, 28 marca 2009

Daab


Zanim kolejna część winylowego poradnika jakiś muzyczny wrzut z racji tego, że dawno nie było. Nastrój znakomity więc kawałek też powinien być radosny i piękny. Bez żadnych wątpliwości mój ulubiony zespół i numer made in Poland. Zresztą ich koncert na festiwalu w Ostródzie jest także najfajniejszym muzycznym momentem z mojego życia. Ten spokój i radość można chyba tylko porównać do chwili kiedy rodzi się dziecko. Słuchajcie tego często

Numer nie jest ripem z winyla tylko z wydanej w 1993 kasety. Jakość wosku i poziom techniczny muzyków w latach 80-ych pozostawiały zbyt dużo do życzenia.

Daab - Fryzjer na plaży

niedziela, 22 marca 2009

Zakończenie roku szkolnego 2008

Ha ha pewnie zwątpiliście już w to, że muzyczne podsumowanie 2008 roku kiedykolwiek zagości na tym blogu. Całe to opóźnienie wzięło się z tego, że zamówione przeze mnie płyty ze Stanów przeleżały na cle ponad 2 miesiące, a nie chciałem zabierać się do roboty bez przesłuchania paru rzeczy rokujących nadzieję na znalezienie się w gronie wytypowanych do świadectw z czerwonym paskiem. Posunięcie okazało się słusznym gdyż zarówno Q-tip jak i Koushik na laurkę z pewnością zasługują. Co ciekawe wygląda na to, że żyjemy w tak dynamicznych czasach iż syndrom płodnych lat na przełomie dekad zaczyna występować wcześniej i szczerze wątpie, żeby 2009 był tak dobrym jak 2008 rok. Zanim przejdę do jakiegoś bardziej szczegółowego omówienia najfajniejsze spostrzeżenie minionego roku - dziewczyny w swoim zmasowanym ataku na wszystkie zmaskuliniozowane obszary życia nie pominęły także winylu. Nigdy nie miałem tak dużo klientów płci pieknej. Jaram się tym na maxa. Druga bardzo miła konstatacja - przyszłością muzyki jest zdecydowanie powrót do korzeni i organicznego grania. Rozpaczliwe próby rewoluzjonizowania elektroniki przy pomocy takich gatunków jak dubstep uśmiech politowania we mnie wzbudzają tak samo jak hasełka "hip hop umarł". Nie uważam się za eksperta od hip hopu, ale nie przypominam sobie w ostatnich 10 latach tak dobrego sezonu dla tego gatunku. Z palcem wiadomo gdzie mogę wymienić 10 kozackich rapowych albumów (Dj Premier- Beats that collected dust, Q-tip - Renaissance, Koushik- Out my window , Ugly Duckling - Audacity, Pete Rock - NY's finest, People Under the stairs - Fun DMC, Nicolay & Kay - Time:line, Giant Panda - Electric Laser, Black Milk - Tronic, J-live - Then what happened). Polacy też nie zasypywali gruszek w popiele i spokojnie można polecić albumy Ostrego, Molesty, Returnersów, The Jonesz i przede wszystkim Tedego. Dobra bedzie tego. Przepraszam, że nie motywuje każdego wyboru, ale do straszliwych rozmiarów rozrósłby się wpis.

ŚWIAT - LP
- V/A - FALLIN' OF THE REEL VOL. 2
- PETE ROCK - NY'S FINEST
- KOUSHIK - OUT MY WINDOW
- Q-TIP - THE RENAISSANCE
- KARL HECTOR & THE MALCOUNS - SAHARA SWING

POLSKA - LP
- TEDE - ŚCIEŻKA DŹWIĘKOWA
- NOON - PEWNE SEKWENCJE
- MILOOPA - UNICODE
- KOMETY - STORY OF
- THE JONESZ - SEASON ONE

ŚWIAT - 12"
- KELLY ROWLAND - WORK (FREEMASONS ARABIC MIX)
- KRAAK & SMAAK - SQUEEZE ME
- DANNY BYRD - GOLD RUSH
- SUPER-PHONICS - ELEVATE OUR MINDS
- VASS CORPORATION - ONE MORE DAY

POLSKA - 12"
- MOLESTA - INSPIRACJE
- TEDE - CZY JASNO CZY CIEMNO
- ELDO - NIE PYTAJ O NIĄ
- SPINACHE FEAT. DJ CUBE - BEZWARUNKOWO ODDANY
- NOON - ESIANE

POLSKA I ŚWIAT - REEDYCJE
- MELVYN PRICE - RHYTHM & BLUES
- KULT - TATA KAZIKA
- HENRYK DEBICH - STRING BEAT
- KLAN - MROWISKO
- SKALDOWIE - KRYWAŃ KRYWAŃ

POLSKA I ŚWIAT - MIXY
- PIĘKNY CHŁOPIEC - JAZZ COMES IN HANDY
- POMPON MUSIC MIX
- DANNY BYRD W NOCNYM TRANSIE
- CHOCOLATE MOOSE MIXTAPE
- DJ BOOGIE - SOUNDS OF THE RISING SUN

niedziela, 1 marca 2009

Winyl dla początkujących - lekcja nr 1

Łażąc po forach internetowych i rozmawiając z różnymi osobami odniosłem ostatnio miłe wrażenie, że jest spora grupa osób mających ciągoty w kierunku winyli i niuchających w tym fajną zajawkę. Problem w tym, że nie wiedzą za bardzo jak zabrać się za ten temat, ewentualnie kierowani nie zawsze mądrymi radami z tychże forów działają nie tak jak powinni w rezultacie czego płyty okazują się być zabawą nie tak fajną jakby mogły być. Kiedy zakładałem tego bloga to robiłem to głównie w celu propagowania dobrych a zdecydowanie niewystarczająco popularnych w Polsce wykonawców. Wygląda jednak na to, że poza tym zdałoby się do płyt winylowych przyciągnąć nowych entuzjastów gdyż z ich popularnością w naszym kraju jest najzwyczajniej źle. Jeszcze gorzej ma się sprawa w gronie moich rówieśników. Prawdopodobieństwo spotkania dwudziestoparoletniej osoby nie będącej djem a kolekcjonującej winyle jest niewielkie. Robiącej to dobrze (umiejącej ustawić ramię gramofonu oraz wkładkę, odróżniającej pierwsze tłoczenia płyt itp.) znikome. Przy pomocy bloga chcę więc udzielić zainteresowanym osobom paru rad na temat tego na czym i w jaki sposób słuchać oraz co warto kupować i gdzie. Postaram się to zrobić w miarę przystępnie na kieszeń młodego człowieka. Nie jestem jednak prezenterem Mango i nie będzie tu ściemy, że szajs za pół darmo będzie się sprawował cudownie i doprowadzi was do sonicznej rozkoszy. Nie widzę najmniejszego sensu w kupowaniu mini wież marki Elta i odsłuchiwaniu na nich kupionych na kilogramy płyt z niemieckimi Heimatmelodie. Zanim jednak przejdę do konkretów na 1 organizacyjnej lekcji warto sobie odpowiedzieć na pytanie:

Dlaczego winyl?

Płyta winylowa ma już sporo ponad 100 lat. Żaden inny nośnik muzyki nie może pochwalić się nawet zbliżoną historią. Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie o to co według mnie jest jej najfajniejszą cechą chyba byłaby nią ciągłość trwania. Przez te lata zapisywano na niej niemal każdy dźwięk jaki stworzyła natura, człowiek oraz maszyna. Winyl był najpopularniejszym nośnikiem na przełomie lat 60-ych i 70-ych, kiedy muzyka według większości kolekcjonerów wypuściła swoje najsłodsze owoce. Mimo iż zupełnie nie pasuje on do współczesnych czasów ze swoimi gabarytami i technologią nadal wydawane jest na nim wszystko to co muzyka ma do zaoferowania najciekawszego. Nie znasz się na muzyce? Kupuj winyle. Masz dużo większe szanse na to, że trafisz na coś ciekawego niż w przypadku CD. Muzyka zmieniała się, przychodziły i odchodziły taśmy magnetyczne, przyszły i prawdopodobnie niedługo odejdą CD a winyl tyle lat żyje właściwie od początku niewiele zmieniony. Ta ciągłość powoduje, że tak jak w przypadku książek mamy zarejestrowany obraz najciekawszego i najdynamiczniejszego wycinka historii. Dla mnie samego tym co spowodowało, że płyty dużo bardziej pochłonęły mnie niż książki jest fakt, że historia ta podana jest nie wprost. Nie przy pomocy słów tylko abstrakcyjnych dźwięków. Z jednej strony zawsze żałowałem tego brania 8 srok za ogon i że nie mogę o sobie powiedzieć ekspert od funku czy tam jazzu lub czegokolwiek innego. Z drugiej strony muzyka jest ciągle przygodą, odkrywaniem czegoś nowego. Dzięki winylowi przy przeglądaniu allegro zahaczam o nowe brzmienia, drum'n'bass, world music, house, jazz, elektronikę, muzykę filmową, rap, rock, reggae, funk i kończę na techno. Muzyka powinna być podróżą, poznawaniem nowych kultur i ich dźwięków a dobry dj w czasie swojego setu powinien nas w taką podróż zabierać i fajnie, żeby to nie była podróż po województwie tylko po całym globie. Żeby móc zabierać w taką podróż musi on jednak sam ją odbyć, a w muzyce nie wyobrażam sobie innej drogi niż przy pomocy grzebania w skrzyniach z płytami. Kupowanie mp3 jest jakimś marnym substytutem, przeglądaniem folderów biur podróży. Nie ma się co oszukiwać dla większości ludzi muzyka jest jedynie tłem dla życia, ale dla kogoś kto decyduje się ją nieważne czy tworzyć czy odtwarzać powinna być ona czymś istotnym. W winylu fajne jest też to, że poza samą zawartością muzyczną istotny zaczyna też być sam nośnik, label czy okładka po której częstokroć nawet nie znając danego bandu możemy trafić na prawdziwą perełkę. Na winylach poza językiem i kulturą muzyczną danego kraju odbija się jego charakter i sytuacja ekonomiczna. Mamy więc do czynienia z perfekcyjnymi tłoczeniami z Japonii i swoiście niechlujnymi niecentrycznymi ze źle naklejonym labelem tłoczeniami z Jamajki. Większość kolekcjonerów wariuje na punkcie pierwszych wydań płyt z lat 1967-73. Jest tak nie tylko dlatego iż powstały wtedy takie dzieła jak Biały album Beatlestów, Bitches Brew Milesa Davisa czy Dark Side of the moon Pink Floydów. Związane jest to także z tym, że po 1973 roku i kryzysie naftowym jakość samego materiału z którego tłoczony był winyl pogorszyła się. Tak samo powodem częstej pogardy dla muzyki z Polski z lat 80-ych jest nie tylko obniżenie jej poziomu artystycznego ale słaba jakość płyt, które często tłoczono ze zmielonych starych nagrań. Kurde mam nadzieje, że jakoś przebrniecie przez ten chaos myśli bo winyle to naprawdę fajna przygoda i dobra życiowa zajawka.

W następnym odcinku jak wybrać sensowny equipment do odsłuchu.