sobota, 8 listopada 2008

Lekcja organizacyjna i przepisy BHP na lekcji WF-u


Będąc rozbestwionym imprezami i sytuacją w której przez cały wieczór mam do czynienia z hitami ostatnimi czasy straciłem ochotę na wizyty na jakichkolwiek koncertach (nie licząc Natu na Openerze nie podobało mi się literalnie nic). Komety to jednak inna para kaloszy. Zespół którego koncertów zaliczyłem chyba najwięcej i zawsze było cudownie. Nie inaczej było wczoraj. Z tą tylko różnicą, że od poprzedniego razu minęło trochę czasu i wygląda na to, że przybyło mi oleju w głowie bo teksty docierały we mnie jeszcze głębiej niż zawsze. Nigdy specjalnie nie przywiązywałem wagi do przekazu w muzyce, ale tutaj nie sposób zmilczeć. Komety jak żaden inny zespół (reszta jest przynajmniej 3 klasy niżej) potrafią opowiadać o życiu mojego pokolenia. Bez trucia, zadęcia, pretensji. Po prostu fajnie. A muzyka? Miód. Są ballady, jest sieka kiedy trzeba. Wielkie dzięki Lesław.

Komety - Spotkajmy się pod koniec sierpnia

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ale jednak musisz przyznać, że Lesław na koncertach sprawia wrażenie bardzo zmęczonego. Zupełnie, jakby śpiewanie sprawiało mu ból. To nie jedyne wrażenie, jakie sprawia ale cień takowego czai się zawsze gdzieś z tyłu sceny.